No dobra to na początku stawiany jest nacisk na podstawy projektowania gdzie rzeźbimy lub rysujemy/wycinamy abstrakcyjne formy jeszcze nie myśląc o wnętrzach. Moim zdaniem przedmiot bardzo przydatny ale niedoceniany przez większość która chce od razu zacząć projektowanie wnętrz bez poznania podstaw. Takie zadania rozwijające wyobraźnię i myślenie przestrzenne. Na pierwszych semestrach uczymy się też programów AutoCAD i 3dsmax/SketchUp, mamy też rzeźbę i malarstwo. Niestety przedmioty o programach komputerowych szybko znikają a wizualizacji 3d nie robimy już prawie nigdy po tym, bo większość wykładowców stawia nacisk na robienie papierowych makiet (czasami pozwalają na komputerowe wizualizacje jako dodatek do makiety ale nie wpływa to na ocenę) miałam chyba tylko 2 wykładowców którzy prosili o 3d ale ich przedmioty szybko się kończyły i teraz już zapomniałam jak używa się tych programów. Też na tych pierwszych semestrach pojawiają się matematyka wykreślna, etnografia, historia sztuki, historia mebla, oświetlenie, projektowanie krajobrazu. Stopniowo te przedmioty zastępowane są przez projektowanie architektoniczne, projektowanie wnętrz i projektowanie etnograficzne i na ostatnim semestrze to są jedyne przedmioty. W sumie podoba mi się to podejście bo kiedy już trzeba wziąć się za prawdziwe projektowanie to ma się już dobry podkład wiedzy. Kierunek jest bardzo wymagający ze względu na to ile makiet trzeba zbudować po nocy. Większość przedmiotów jest projektowych, robimy projekt w domu a na miejscu oceniamy rezultaty i dostajemy informacje co można zmienić. Niestety nie mogę powiedzieć że wszyscy prowadzący są mili, zdarzały się karygodne zachowania z ich strony jak obrażanie wyśmiewanie i zachęcanie do samobójstwa (dotyczy dwóch osób, co jakiś czas mają rozmowy z dziekanem i przycichają na jakiś czas) z resztą miałam cudowną współpracę. Największy plusik uczelnia ma ode mnie za dwa kotki które mieszkają na olszewskiej oraz za bibliotekę i czytelnię w której pracuje niezwykle miła i pomocna pani. Największy minus za to że uczelnia nie pomaga znaleźć praktyk i bardzo trudno znaleźć je samemu, wiem, że wiele osób ma podrobione podpisy żeby przejść dalej
Ewelina Kalużna
Na szybko mogę opowiedzieć, że jestem bardzo zadowolona, większość wykładowców to młodzi ludzie, bardzo na czasie. Miałam przyznane stypendium rektora, byłam też na erasmusie w Portugalii. Jeśli ktoś jest chętny do rozwoju, jest mnóstwo konkursów i wykładowcy bardzo poświęcają się pomocy przy nich studentom. Minus to czasami ciężko ogarnąć biurokrację, ale to chyba na większości uczelni tak bywa